- Facet wszedł do swojej ulubionej eleganckiej restauracji i gdy usiadł przy swoim ulubionym stoliku, zauważył piękną kobietę siedzącą stolik obok, i to całkiem samą. Zawołał szybko kelnera i zamówił najdroższą butelkę Merlota, którą kazał dać tej kobiecie, myśląc oczywiście, że ją w ten sposób zdobędzie.
Kelner wziął butelkę i podał kobiecie, mówiąc, że to od dżentelmena obok. Kobieta popatrzyła na wino i na faceta, a następnie napisała coś na serwetce i kazała kelnerowi przekazać mężczyźnie:
"Żebym przyjęła twoją butelkę, musisz mieć:
- Mercedesa w garażu,
- Milion dolców w banku,
- i 20 centymetrów w majtkach."
Facet przeczytał informacje i odpisał:
"Dla twojej wiadomości:
- posiadam Ferrari Testarossa, BMW 750 i Mercedesa 600 S w garażu,
- ponad dwadzieścia milionów dolarów w banku,
- ale nawet dla tak pięknej kobiety jak ty nie obetnę sobie pięciu centymetrów,
- oddawaj wino!”
- Pewien bardzo pobożny człowiek uczęszczał co niedzielę do kościoła. Za każdym razem, wychodząc z kościoła, dawał koczującemu nieopodal żebrakowi 10 zł.
Sytuacja powtarzała się od dłuższego czasu. W pierwszą niedzielę października człowiek wychodzi z kościoła, podchodzi do żebraka i daje mu 5 złotych.
- A dlaczego tylko 5? Zawsze było 10 – pyta żebrak.
- No wie pan, posłałem syna na studia – odpowiada.
- No dobrze, ale dlaczego na mój koszt?
- Idąc kiedyś szlakiem w okolicach Zakopanego, zobaczyłem siedzącego na kamieniu górala, który kiwał się na boki.
- Co tak się kiwacie? - pytam.
- Ano, wahom sie - odpowiedział.
- A czemu się wahacie?
- Ano, byli my wczora z mojo Magdo na weselu.
- I co?
- Mnie dali po pysku, a Magdę zgwałcili.
- I co?
- Dzisiaj som poprawiny.
- I co?
- Magda chce iść, a ja się wahom.
- Klient podchodzi do właściciela pubu.
- Szefie! Ile litrów piwa dziennie sprzedajecie?
- A tak ze 200 litrów.
- A nie chcielibyście sprzedawać ze 300 litrów dziennie?
- No pewnie! A jak to zrobić? Ma pan jakąś radę? Pomysł?
- Mhm... nalewajcie pełne kufle.
- - Coś taki przybity?
- A z czego się cieszyć... Dzisiaj mi jeden taki kasę zabrał i jeszcze ząb straciłem.
- Dresiarz?
- Dentysta...
- Wraca koleś autobusem, okropnie zmęczony po ciężkim dniu pracy. Siedzi, a nad nim dwa mohery obrabiają mu dupę, bo im miejsca nie ustąpił:
- Ja wychowałam 5 dzieci i każde by ustąpiło!
- Ja wychowałam 10 dzieci i każde by ustąpiło!
Na co koleś, gdy już nie wytrzymał:
- Jak żeście takiego tłoku narobiły, to teraz stójcie!
- Jedzie kierowca ciężarówki i widzi zielonego ludzika:
- Czemu stoisz na ulicy?
- Jestem bardzo głodny i jestem pedałem.
Dał mu kanapkę i pojechał dalej.
Spotyka czerwonego ludzika:
- Czemu stoisz na ulicy?
- Chce mi się pić i jestem pedałem.
Dał mu picie i pojechał dalej.
Widzi niebieskiego ludzika.
Wkurzony wysiada i pyta:
- A ty, pedale, czego chcesz?
- Prawo jazdy i dowód rejestracyjny, proszę.
- Przyjechał ze wsi dziadek i rodzina wysłała go do teatru.
- No i jak, podobało się dziadkowi w teatrze?
- Bardzo mi się podobało a najbardziej na końcu, kiedy dawali płaszcze! Wziąłem trzy...
- Egzamin poprawkowy z geografii. Przed klasą czekają Kowalski i Nowak.
Komisja prosi Kowalskiego, pokazuje mu globus i pyta:
- Powiedz nam, Kowalski, co to jest ?
- No... globus - odpowiada Kowalski.
- Nie, przecież to jest Ziemia - twoja matka. Niestety nie zdałeś.
Kowalski wychodzi naburmuszony. Nowak pyta:
- Trudne miałeś pytania?
- Eh, pokazali mi globus i powiedzieli, że to moja matka...
Komisja prosi Nowaka, też stawia przed nim globus i pyta:
- Powiedz, Nowak, co to jest?
- To jest matka Kowalskiego - odpowiada Nowak.
- Koleś z domu wariatów pyta przez okno farmera:
- Co robisz?
- Nawożę truskawki.
Następnego ranka:
- Co robisz? - pyta wariat.
- Mówiłem, nawożę truskawki.
Kolejnego dnia:
- Co robisz?
- Posypuję krowim gównem truskawki!!!
- A ja cukrem, chyba faktycznie coś ze mną nie tak...